czwartek, 30 października 2014

It's Complicated

Hej hej hej!
Jest 23.13 i w sumie nie wiem czemu to pisze, chyba po prostu potrzebuję wyrzucić z głowy ten stos myśli uzbieranych ostatnimi czasy. Może dzięki temu uporządkuje ten okropny bałagan... 

Znacie uczucie kompletnego odlotu? Całkowitego odpłynięcia, uniesienia... po prostu początku takiej wspaniałej fizycznej i psychicznej więzi, motylków w brzuchu, poruszenia, podekscytowania, podniecenia(? - chciałam nie używać tego słowo ale jednak nic nie oddaje tego stanu jak ono). To coś co czuje się wchodząc w bliższy kontakt z daną osobą, pocałunek i dotyk, miłe słowa, komplementy... Najwspanialsza rzecz jaką można czuć coś co wydaje się początkiem czegoś długiego, cudownej relacji między dziewczyną a chłopakiem. Już nie koleżeństwa niby nie przyjaźni ale też nie zakochania. Wzajemne oddziaływanie, flirt... Nadzieja, nadzieja na lepsze jutro, na miło spędzony czas właśnie z tą osobą...


Wszystko cudownie i pięknie aż do momentu jak coś się zjebie...

Pierwsze kłótnie i nieporozumienia, które często zaczynają się przez plotki, przez wtrącanie innych osób w relacje z tą wyjątkową osobą na której już w jakimś stopniu, nawet jeśli krótko się znacie Ci zależy. On zaczyna oceniać Cię po plotkach a przecież sam nie jest idealny, nawet nie zapyta jak było na prawdę, ślepo wierzy w zdanie innych... kłótnie te kończącą się często zerwaniem znajomości, niemiłymi słowami powiedzianymi pod wpływem emocji.

I z jednej strony masz taki okropny wstręt najchętniej zajebałabyś mu w ryj wykrzyczała jak bardzo Cię to wszystko boli, ta cała kłótnia, to że po prostu, ile by to nie trwało to i tak Cię zranił, bo coś się zjebało a to zawsze boli, coś z czym wiązałaś jakiekolwiek nadzieje... i to cholerne poczucie winy, nienawiści do niego i samej siebie... Poirytowanie... 
Z drugiej strony gdy go widzisz czujesz to samo co kiedyś gdy całował Cię po szyi, przytulał, był blisko, wspierał, poprawiał humor, podrywał, martwił się o Ciebie, masz ochotę rzucić mu się na szyje prosić żebyście spróbowali ułożyć to wszystko na nowo. 
Chciałabyś, żeby on w końcu zdał sobie sprawę, że mógł Cię mieć a nie miał
Żeby żałował, że wyciągnęłaś do niego rękę, a on jej nie dostrzegł.
Chciałabyś, żeby miał świadomość tego, że stracił coś bardzo cennego i choć trochę postarał się to odzyskać...
Żeby po mimo nie miłych sytuacji, przypomniał sobie te cudowne chwile, gdy byliście razem 'trzy metry nad niebem', w swoim świecie; kiedy patrzył Ci w oczy, całował, mówił jak bardzo jest mu z Tobą w takich sytuacjach dobrze... 
Żeby przyznał się przed samym sobą, że coś dla niego znaczyłaś i postarał się żeby znów była ta dziwna więź której jakkolwiek nie można bliżej skonkretyzować. 
I ciągle ta nadzieja, mimo że wiesz, iż powinnaś odpuścić, boisz się, ale on ma coś w sobie co nie pozwala Ci go skreślić mimo, ze starasz się myśleć o nim już tylko w czasie przeszłym.
~~~
Nadzieja...
Nadzieja że wszystko się ułoży...
Bez niego albo lepiej z nim... 


 zdjęcie po środku fot. Ola // zewnętrzne andymax 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz